Ostatnio głośno jest o tym, że banki mogą zyskać alternatywę dla windykacji. Za pośrednictwem firm zewnętrznych szukałyby dłużnikom pracy lub opieki do dzieci, by ci szybciej spłacili zobowiązania. Według Jana Żuralskiego, zadłużeni nie potrzebują takiej pomocy akurat od banku. Mogą to odbierać jako zabieg PR-owy. Wsparcie mogłoby też mieć znamiona monitorowania życia zawodowego i zarobków kredytobiorców, a to ewidentnie nie jest w ich interesie. Dla przykładu, utrata nowej pracy mogłaby skutkować bardziej zaawansowanymi działaniami windykacyjnymi.
Prezes Zarządu Niezależnego Domu Maklerskiego S.A. podkreśla, że bank nie ma własnych narzędzi do tego, żeby samodzielnie szukać dłużnikom pracy czy opieki do dziecka. Oczywiście może zdecydować się na wprowadzenie tego typu rozwiązania, ale jego realizacja zapewne będzie przebiegać za pośrednictwem zewnętrznego podmiotu. Ekspert przewiduje, że jeżeli faktycznie doszłoby to do skutku, instytucje finansowe mogą wtedy pobierać prowizje od wyspecjalizowanych firm za przekazywanie im danych swoich klientów. To jedna z kilku potencjalnych korzyści, jakie ewentualnie odniosłyby banki, które przecież nie są organizacjami charytatywnymi.
– Moim zdaniem, banki mogłyby zaangażować się w tego typu projekt w celu poprawy swojego wizerunku w oczach klientów detalicznych. W ostatnich latach nadszarpnęły go, np. udzielając kredytów frankowych. Chwaląc się, że pośrednio pomogłyby złym dłużnikom wyjść na prostą, mogłyby w niewielkim stopniu poprawić swoją reputację. Co więcej, dzięki sprawnej akcji marketingowej, związanej ze znalezieniem pracy czy opiekunki do dziecka, banki pozyskałyby wiele dodatkowych informacji na temat swoich dłużników, które lepiej niż dotychczas pozwoliłyby im ocenić sytuację majątkową konkretnych osób – ocenia Jan Żuralski.
Źródło: http://biznes.onet.pl/wiadomosci/finanse/banki-chetnie-pomoga-dluznikowi-przy-okazji-poprawia-swoj-wizerunek-i-zdobeda-o-nim/eele46