Czy to odbicie coś znaczy?

Po koszmarnym tygodniu, podczas którego większość światowych rynków zanotowało duże straty, często przekraczające 10%, przyszło uspokojenie nastrojów. Zaczęło się od rynków azjatyckich, wprawdzie nie wszystkich, na których mozolnie odrabiano straty. Najmocniej urosły indeksy chińskie przekraczając 3% poziom. Dobre nastroje przeniosły się na parkiety europejskie. Niestety sił kupującym wystarczyło na kilka godzin, potem ponownie do głosu powrócili sprzedający. Gdyby nie pozytywny początek na rynku amerykańskim dzisiejsza statystyka mogłaby wyglądać ponownie nieciekawie. Finalnie ważniejsze indeksy europejskie odnotowały niewielkie wzrosty. Jedynie DAX spadł o 0,27%. CAC40 zyskał 0,44%, a FTSE100 aż 1,13%. Na tym tle całkiem dobrze wypadała nasza giełda. WIG20 zyskał 2,19%, mWIG40 1,00%, a sWIG80 0,61%. Warto jednak spojrzeć na bilans zeszłego tygodnia. WIG20 stracił 15,3%, mWIG40 11,69%, a sWIG80 10,89%. W tym świetle dzisiejsze wzrosty są co najwyżej mizerne.

 

W cieniu koronawirusa opublikowano dzisiaj finalne odczyty indeksów PMI. Jak się można było spodziewać najbardziej ucierpiał chiński wskaźnik. Spadł z 51,1 pkt na 40,3. Ostatnie, tak niskie odczyty mieliśmy w kulminacyjnym momencie kryzysu subprime’owego. Co ciekawe na razie w pozostałych odczytach indeksów PMI dla ważniejszych gospodarek świata nie widać tak poważnego spowolnienia. Nasz wskaźnik, po styczniowym niewielkim pogorszeniu, mozolnie pnie się do góry. Tym razem wyniósł 48,2. Przypomnę, że najniższy, obserwowany ostatnio poziom wyniósł 45,6. Był to październikowy odczyt. Na jutro zaplanowane jest spotkanie ministrów finansów i bankierów centralnych państw grupy G7. Między innymi będą dyskutować jakie środki zastosować aby zminimalizować negatywne skutki epidemii koronawirusa na świecie. Niektórzy twierdzą, że pojawienie się na tym spotkaniu przedstawicieli banków centralnych sygnalizuje zsynchronizowane działania monetarne.

 

Piotr Banasiewicz, Private Wealth Consulting.