Czy tylko Warszawa gra?

Nie będę dzisiaj odkrywczy w swoim komentarzu kiedy stwierdzę, że początek warszawskich ferii wysysa kapitał z rynku. Obroty iście wakacyjne gdyż niecałe 600 mln zł to na ostatnie czasy bardzo skromnie. Wraz z obrotami spadała również chęć do zakupów co przełożyło się na słabsze wyniki naszego parkietu. Co ciekawe na warszawskie ferie wybrali się również inwestorzy z zagranicy bo ich też za bardzo dzisiaj też nie było u nas widać. Indeksy pozostawione samym sobie osuwały się pod własnym ciężarem. Pojawienie się graczy za oceanu trochę rozruszało nasz parkiet, dzięki czemu straty na portfelach nie będą tak dotkliwe. Finalnie WIG20 stracił 0,82%. Zdecydowanie lepiej radziły sobie mniejsze spółki na których oprócz rodzimych funduszy swoje trzy grosze dokładają inwestorzy indywidualni. Dzięki temu mWIG40 stracił jedynie 0,13%, a sWIG80 zyskał 0,17%. Tym samym mniejszym spółkom było bliżej do rynków Europy Zachodniej. DAX spadł dzisiaj o 0,15%, CAC40 0,23%, a niedawny członek Unii Europejskiej czyli Wielka Brytania straciła, a właściwie indeks londyńskiej giełdy spadł o 0,27%.

 

Patrząc na dane makro w oczy mocno rzuca się chińska inflacja. Jej wskaźnik systematycznie rośnie od lutego zeszłego roku, w styczniu tego roku osiągając poziom 5,4%. Takie notowania widzieliśmy ostatnio w Państwie Środka w październiku 2011 roku. Wtedy jednak inflacja rosła po światowym kryzysie. Jutro publiczne wystąpienia dwóch najważniejszych prezesów banków centralnych czyli FED i EBC. W ich rękach jest światowa płynność, a właściwie nadpłynność gdyż wydaje się, że maszynki do drukowania pieniędzy ponownie się rozkręcają. Mam dziwie przeczucie, że kiedyś będą za to cierpieć następne pokolenia.

 

Piotr Banasiewicz, Private Wealth Consulting.