Warszawska GPW meteopatą

Po dzisiejszym dniu można odnieść wrażenie, że nasza giełda dość mocno reaguje na zmianę pogody. Wraz z pojawieniem się w Polsce frontu atmosferycznego niosącego burze i znaczne ochłodzenie, warszawskie indeksy zaświeciły na czerwono. To oczywiście żart, bo wszelkie próby znalezienia korelacji pomiędzy pogodą a notowaniami indeksów kończą niepowodzeniem. Z drugiej strony taka zależność mogłaby uspokoić inwestorów gdyż w końcu idzie lato, będzie ciepło, a deszcze będą tylko przelotne, choć z reguły intensywne. Okazałoby się również, że metrolodzy są najlepszymi inwestorami.

 

Wracając jednak na ziemię warto odnotować, że kolejny już tydzień zaczynamy na minusach. Pozostałe, jak do tej pory kończyły się wzrostami, czy będzie tym razem tak samo? Wyraźnie widać, że to nie koronawirus, a właściwie medialne doniesienia o nim mają wpływ na notowania rynkowe. Ludzie powoli przyzwyczajają się do ryzyka, a powolne znoszenie obostrzeń na świecie pozwala coraz mniej myśleć o tym zagrożeniu. Nie znaczy to jednak, że mamy je zupełnie za sobą, bo dopiero teraz, kiedy gospodarki powoli wracają do normalności poznamy skalę zniszczeń jaki ten wirus wywołał w światowej gospodarce. Pojawiają się nawet głosy, że świat po koronawirusie nie będzie już taki sam jak przedtem. I nie chodzi tu o to, że część osób zostanie przy pracy zdalnej, że będziemy bardziej ostrożni w nawiązywaniu kontaktów. Niektórzy twierdzą, że pandemia zniweczyła cały efekt globalizacji. Poszczególne kraje, przedsiębiorstwa, zaczną poszukiwać takiego łańcucha dostaw, który trudno będzie przerwać przy ponownych ograniczeniach chociażby w transporcie. Jedno jest pewne. Na pewno kryzys ten, z którym mamy teraz do czynienia jest inny niż wszystkie które do tej pory znaliśmy. To w znacznym stopniu utrudnia analizę, a co za tym idzie wprowadza nerwowość w zachowaniu inwestorów, z czym mieliśmy do czynienia dzisiaj.

 

Piotr Banasiewicz, Private Wealth Consulting.