komentarz tygodniowy

Cichy odwrót od dolara

 

Dotychczasowy globalny ład walutowy wykazuje wszelkie oznaki wyczerpania swoich możliwości sprawnego funkcjonowania i wspierania światowej stabilności finansowej oraz rozwoju gospodarczego. Jednym z powodów tego procesu jest mocno kontrowersyjna ultraluźna polityka monetarna banków centralnych największych gospodarek rozwiniętych. Zostało to skrupulatnie wykorzystane przez polityków do prowadzenia wojny walutowej. Dziwnej, nigdzie oficjalnie nie wypowiedzianej, a mocno wpływającej na wymianę handlową. Walka o osłabienie własnej waluty przybiera już tak nieprawdopodobne i dziwaczne formy jak połajanki Donalda Trumpa kierowane w stronę FED. Prezydent USA najwyraźniej uważa, że szybsza obniżka stóp procentowych przełoży się na błyskawiczną deprecjację dolara i ułatwi niwelowanie gigantycznego deficytu handlowego. Tymczasem i bez tego „zielony” ma wszelkie podstawy do długoterminowego osłabiania się względem innych walut.

 

Jednym z podstawowych procesów długoterminowo osłabiających USD okazuje się zmiana struktury rezerw walutowych w wielu krajach. Dolar pełni od wielu dziesięcioleci funkcję globalnej podstawowej waluty rezerwowej, ale już od początku obecnego stulecia jego rola słabnie. Udział dolara w całości światowych rezerw spadł od 2000 r. z 70% do około 58%, przy czym w ostatnich dwóch latach ten proces mocno przyspieszył. Długoterminowy trend relatywnego osłabiania się popytu na amerykańską walutę wydaje się szczególnie groźny dla USA w świetle danych wskazujących na przyspieszone zadłużanie się państwa, firm i obywateli tego kraju. Tylko w I półroczu bieżącego roku zagraniczne zobowiązania netto podmiotów amerykańskich wzrosły o ponad 1 bln USD, doprowadzając całkowity zagraniczny dług netto USA do poziomu ponad 10,5 bln USD.

 

W takiej sytuacji nic dziwnego, że kolejne kraje decydują się na ograniczenie poziomu swych rezerw lokowanych w amerykańskim dolarze i decydują się na większą ich dywersyfikację. Sprzyjają jej zresztą niezwykle wysokie obecne ceny obligacji skarbowych USA. Operacje tego typu to jedno z narzędzi nacisku na administrację waszyngtońską w toczących negocjacjach handlowych. Stosunkowo subtelnych, ponieważ w przeciwieństwie do „wrzutek” Donalda Trumpa na Twitterze na temat wojny handlowej zmniejszenie zaangażowania innych państw w amerykańskie obligacje przez odbywa się bez niepotrzebnego rozgłosu. W ciszy i spokoju udział tych papierów wartościowych redukują Chiny, Rosja, Brazylia, Irlandia, Turcja i inne kraje. W tym gronie jest również Polska. Chińczycy w ciągu ostatnich 14 miesięcy zmniejszyli poziom posiadanych przez to państwo obligacji amerykańskich o niemal 90 mld USD. W zamian za to zwiększyli swoje zasoby złota do rekordowej wysokości prawie 2 tys. ton. I wszystko wskazuje na to, że ten proces będzie trwał przez dłuższy czas. A jego intensywność tylko w niewielkim stopniu będzie zależała od postępów w negocjacjach handlowych.

 

 

Alfred Adamiec

Private Wealth Consulting