Ubijanie dna?

Po silnej przecenie z początku maja nasz rynek od tygodnia porusza się w męczącym ruchu bocznym o niewielkiej amplitudzie wahań. Dzisiejsza sesja nie odstawała zbytnio od tego scenariusza. Niewielki poziom obrotów dodatkowo nie pozwala wyciągać daleko idących wniosków, szczególnie jeżeli chodzi o prognozowanie przyszłych zmian naszych indeksów. Finalnie poziom spadków na naszym rynku nie był zbyt wielki ale tylko dzięki dobrej końcówce. WIG20 stracił 0,40%, mWIG40 0,50%, a sWIG80 0,61%. Tym razem, na tle rynków europejskich, wpadliśmy dość dobrze. DAX stracił 1,61%, CAC40 1,46%, a FTSE100 0,51%.

Kalendarz makro nie zachwycał, opublikowane dzisiaj dane nie miały silnego przełożenia na naszą giełdę jak i rynki europejskie. Na pewno pozytywnie zaskoczył odczyt japońskiego PKB za I kwartał. Rynek oczekiwał niewielkiego spadku annualizowanego wskaźnika, ten niespodziewanie wzrósł o 2,1%. Dodatkowo zostały zrewidowane w górę odczyty za poprzedni kwartał. Jutro poznamy odczyty przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w naszej gospodarce. Oczekiwania są wysokie, analitycy szacują ponad 6% wzrost wynagrodzeń. Tym ciekawiej, również w świetle ostatnich odczytów inflacji w naszym kraju, wygląda wypowiedź jednego z członków RPP Eryka Łona. Stwierdził on, że następny krokiem w naszej polityce pieniężnej powinna być obniżka stóp procentowych. Co ciekawe Prezes Glapiński na ostatniej konferencji stwierdził, że inflacja pod koniec roku może wzrosnąć w pobliże górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu, aby potem ponownie spaść. W takim świetle wydawałoby się, że obniżka stóp może tylko zaszkodzić. Jednak wczytując się bardziej w argumentację Pana Eryka Łona to nie sytuacja w naszym kraju jest głównym argumentem za obniżką stóp. Jako podstawowy powód podaje on możliwe spadki na amerykańskiej giełdzie. Wprawdzie nie wiedziałem, że nasza polityka pieniężna ma jakiekolwiek powiązanie z indeksami w Stanach, ale jeżeli ma to w jakiś sposób pomóc inwestorom za oceanem to zdecydowanie jestem za obniżką.