5% w pół roku na Bundach

Dzisiejsze poranne dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle, potwierdzające problemy największej europejskiej gospodarki, nieco przytępiły apetyty popytu na giełdach akcji w pierwszej części sesji na Starym Kontynencie. Ale nie przekreśliło to szans na dalsze „pompowanie” indeksów giełdowych w oczekiwaniu na kolejną rundę luzowania polityki monetarnej. Potrzebne były tylko odpowiednie dane z amerykańskiego rynku pracy, ogłaszane dziś po południu.

I tu pojawiły się wątpliwości, jakie to są te odpowiednie dane. Wskazujące na mocny rynek pracy? Wtedy FED wstrzyma się z obniżkami stóp do przyszłego roku. Więc chyba nie. Słabe dane, w tym wyraźnie rosnące bezrobocie? Również raczej nie, ponieważ oznaczać mogłoby to znacznie drastyczniejsze spowolnienie gospodarki USA niż się oczekuje i w takiej sytuacji stymulacja monetarna okazałaby się mało skuteczna wobec skali problemów ekonomicznych. Chyba najbardziej wyczekiwane przez „byki” były informacje wskazujące na lekkie pogorszenie koniunktury na rynku pracy. I tu pojawił się problem, bo wprawdzie bezrobocie w czerwcu wzrosło z 3,6% do 3,7%, ale zmiana zatrudnienia w sektorach pozarolniczych sięgnęła 224 tys., przy oczekiwaniach na poziomie 160 tys.

Reakcją rynków był wzrost kursu USD, spadek cen akcji i obligacji. O dziwo potaniały nie tylko obligacje amerykańskie, ale i niemieckie. Rentowność dziesięcioletnich Bundów wróciła dziś powyżej -0,4%, po wczorajszym spadku poniżej (ujemnej) wartości stopy depozytowej EBC. Wobec oczekiwań na dalsze luzowanie monetarne w strefie euro warto przyjrzeć się tym papierom. W pierwszym półroczu sprawiły psikusa wielu doświadczonym analitykom i zarządzającym funduszami. W końcu 2018 r., gdy ich rentowność wynosiła powyżej +0,2% powszechnie oczekiwano jej wzrostu ponad +0,4% , czy nawet +0,5%. Tymczasem trend spadkowy rentowności, jak zaczął się w październiku 2018 r., tak trwa do dziś. Z małymi tylko korektami. W efekcie pierwsze półrocze 2019 przyniosło wyraźny wzrost ceny tych obligacji. Inwestorom łatwiej jednak lokować kapitał w ETF-y oparte na niemieckich obligacjach. A te bazujące na papierach o zapadalności od 5,5 do 10,5 roku przyniosły zysk w tym okresie rzędu ponad 5%.

Niejeden inwestor lokujący kapitał w akcje czy surowce tylko marzy o tym, żeby osiągać takie stopy zwrotu w okresie 6 miesięcy. A tu na obligacjach najbardziej wiarygodnego emitenta na świecie takie zyski!

Alfred Adamiec