Nawis podażowy rośnie

Wall Street próbuje określić kierunek ruchu na nieco dłuższą perspektywę niż kilka – kilkanaście dni. Przy jego prognozowaniu z pewnością teraz uwaga koncentruje się głównie na listopadowych wyborach, losach ustawy stymulacyjnej i sytuacji pandemicznej. Ale występują pewne długoterminowe czynniki, które powoli, ale nieubłaganie coraz mocniej wpływają na relacje popytu i podaży na amerykańskim rynku akcji. Należy do nich przede wszystkim wyraźna tendencja zmniejszania udziału akcji w portfelach pokolenia Baby Boomers, czyli osób urodzonych między II wojną światową a połową lat sześćdziesiątych XX wieku. Według danych FED posiadają oni obecnie 53% wszystkich akcji i jednostek funduszy akcyjnych.

Do połowy drugiej dekady XXI wieku udział tej grupy wśród posiadaczy amerykańskich akcji ciągle się zwiększał. Obecnie powoli zaczyna maleć. Ma to związek z sukcesywnym ograniczeniem ryzyka inwestycyjnego w miarę starzenia się inwestora. Ale niemałą rolę odgrywają również pewne ograniczenia administracyjne. Najprostszy klasyczny program Individual Retirement Arrangements (IRA) pozwala wycofać zgromadzone kapitały bez dodatkowych opłat po ukończeniu 59 roku życia. Z kolei jeśli nie wycofa się z niego kapitału w wieku niespełna 71 lat, to zostanie on obłożony dodatkowym podatkiem. W rezultacie mamy w 2020 r., według oszacowań opublikowanych przez Merrill Lynch, 75 mld USD wycofywanych kapitałów z IRA. A liczba ta będzie sukcesywnie rosnąć, ponieważ co tydzień przybywa 250 tys. osób przekraczających wiek 70 lat. Przewiduje się, że za 10 lat ten odpływ z kapitału z IRA będzie wynosił około 250 mld USD rocznie.

Bieżący rok jest naznaczony również zakończeniem się korporacyjnego planu kapitałowego 401 (k). Odpowiednie wersje takich planów kończą się co 5 lat. Czyli następny zakończy się w 2025 r. Uwolnienie funduszy z takich planów zawsze stanowi zwiększenie podaży papierów wartościowych. Czym więcej osób przechodzi w danej pięciolatce na emeryturę, tym większa podaż. A Baby Boomers dopiero zaczynają – jako grupa wiekowa – przechodzić na emeryturę.

Na szczęście obecnie najliczniejszą grupę wiekową w USA stanowią Millennialsi. Ich udział w całkowitej puli akcji wynosi tylko 3%. Byłoby więc miejsce do ekspansji w tej dziedzinie. I na zdejmowanie z rynku podaży akcji generowanej przez starsze pokolenie zaczynające konsumować swoje emerytalne oszczędności. Problem w tym, że popyt na akcje generowany przez długoterminowe programy kapitałowe jest obecnie wyraźnie mniejszy niż podaż wynikającą z wygasania takich programów. A sytuacja pogarsza się przy wysokim bezrobociu, szczególnie mocno dotykającym młodzież, Kulą u nogi okazuje się też rosnący dysparyt płac między doświadczonymi starszymi pracownikami i młodymi pracownikami. Poza tym w okresie ograniczenia aktywności bezpośredniej i zwiększenia godzin pracy zdalnej Millennialsi odkryli mocno intrygujący i wabiący potencjalnymi bardzo wysokimi zyskami handel on-line instrumentami pochodnymi. W bieżącym roku otwarto dziesiątki tysięcy nowych rachunków brokerskich tego typu. Ta grupa wiekowa na razie przedkłada emocjonującą spekulację nad nudne długoterminowe zbalansowane inwestowanie na emeryturę.

W takim razie może szansę dla długoterminowej równowagi podaży i popytu akcji stanowi przekazanie majątku przez starsze pokolenie dzieciom i innym zstępnym? W drodze spadków lub darowizn. To istotne, zwłaszcza wśród bogatych, bo 10% najbogatszych Amerykanów posiada około 88% akcji, w sumie wartych ponad 25 bln USD. Takie objęcie akcji przez młodsze pokolenie ograniczyłoby podaż wynikającą z naturalnej tendencji do zmniejszenia zaangażowania w ryzykowne instrumenty przez starszych inwestorów. Problem w tym, że już teraz prawnicy obsługujący wielkie co do wartości operacje darowizn w grupie najbogatszych mają pełne ręce roboty. Zapowiedziana przez Joe Bidena reforma podatkowa ma bowiem mocno podwyższyć podatki od spadków i darowizn wysokiej wartości. Krezusi próbują zdążyć przed ewentualnym zwycięstwem Demokratów i Bidena. Tak, czy inaczej podaż akcji ze strony gospodarstw domowych w USA wywołana przyczynami naturalnymi i administracyjnymi na razie rośnie. I niewiele zapowiada, aby szybko miało to się zmienić.

(Alfred Adamiec – Private Wealth Consulting)