Handel na większości rynkach Europy w gruncie rzeczy powiewał dziś nudą, niemniej w finalnym rozrachunku inwestorzy nie powinni mieć powodów do narzekań – notowania zakończyły się dziś wzrostami, w wielu przypadkach sięgającymi nawet 1,5%. Znacznie gorzej prezentuje się natomiast parkiet warszawski, który po całodniowej nieudanej próbie odbicia finalnie zakończył dzień z wynikami WIG20 -0,28% i mWIG40 -0,54%. Obrót na całym rynku wyniósł dziś 709 mln.
Na rynki nie napłynęło dziś zbyt wiele publikacji mogących w jakikolwiek sposób wpłynąć na przebieg handlu. Poznaliśmy jedynie wskaźnik zamówień wg CBI z Wielkiej Brytanii, który w lipcu spadł z -15 pkt. do -34 pkt. oraz wskaźnik sprzedaży domów na rynku wtórnym z USA, gdzie w czerwcu sprzedana 5,27 mln domów (zatem o 0,07 mln mniej niż miesiąc wcześniej). Polacy dowiedzieli się, iż stopa bezrobocia na krajowym rynku spadła do 5,3% (co jest wynikiem zgodnym z prognozami analityków) oraz że produkcja budowlano-montażowa skurczyła się w czerwcu o 0,7% – jest to zatem bardzo słaby wynik, konsensus rynkowy zapowiadał wzrost o 5%, natomiast miesiąc wcześniej była to zwyżka o 9,6%.
Środowy kalendarz makroekonomiczny również nie prezentuje się zbyt obszernie. Opublikowany zostanie jedynie szereg wstępnych odczytów indeksów PMI dla przemysłu oraz usług – w tym dla Japonii, Niemiec i całej Strefy Euro oraz czerwcowa podaż pieniądza M3 Strefy Euro. Pozostałe publikacje nie mają praktycznie żadnego wpływu na przebieg handlu.