Wgląda na to, że światowe giełdy, głównie amerykańska, znalazły sobie wskaźnik który warto naśladować. W ślad za wzrostem zachorowań na koronawirusa rosną również indeksy. Wydawałoby się, że korelacja powinna być odwrotna.
Zanim jednak przyjrzymy się jak ostatecznie zachowały się indeksy w mijającym tygodniu warto popatrzeć na informacje spływające w tym czasie. Nie warto jednak skupiać się na nowych zachorowaniach, bo tym chyba nikt się nie przejmie. Zdecydowanie bardziej intersująco wyglądał kolejny odcinek „telenoweli o przyjemnie brzmiącym tytule Woja amerykańsko – chińska”. Każdy kto z uwagą śledzi losy bohaterów wie, że do szczęśliwego końca droga daleka, wyboista i usłana niebezpieczeństwami. Jednak Donald Trump musiał trochę ustąpić swojego twardego stanowiska, gdyż zbliżają się wybory prezydenckie i trzeba walczyć o głosy wyborców. Z jednej strony rozmowy muszą iść w dobrym kierunku, aby uspokoić amerykańskich farmerów dla których chiński rynek zbytu jest bardzo ważny. Z drugiej strony jednak USA musi pokazać, że to oni są głównymi rozgrywającymi w tych rozmowach, że dzielnie walczą o interesy amerykańskiego biznesu i że to do Stanów należy ostateczne słowo co do kształtu umowy. Niemniej jednak przekaz jest jasny, że rozmowy idą w dobrym kierunku i że jest coraz bliżej podpisania umowy.
Kolejnym, istotnym wydarzeniem ubiegłego tygodnia było sympozjum w Jackson Hole. Oczekiwano, że prezes FEDu przedstawi nowe podejście do celu inflacyjnego, tzw. AIT (Average Inflation Targeting). Oznacza ona, że bankowi decydenci byliby gotowi tolerować przez pewien czas dynamikę wzrostu cen wzrastającą powyżej określonego celu by skompensować okresy, gdy inflacja pozostawałaby poniżej tego poziomu. Choć należy pamiętać, że to sympozjum nie jest miejscem na prezentowanie oficjalnego stanowiska FOMC, to prezes Powell nie zawiódł oczekiwań rynku. Potwierdził on, że FED zmienia definicję celu inflacyjnego w ten sposób, że przy swoich decyzjach będzie brał pod uwagę uśrednioną 2% inflację w przedziale czasu. Oznacza to, że ultra niskie stopy procentowe w Stanach pozostaną na dłuższy czas. Dodatkowo Powell powiedział, że zdecydowanie ważniejszym elementem oceny sytuacji gospodarczej będzie rynek pracy i to o niego, oraz o wzrost gospodarczy będzie troszczył się FED przesuwając inflację na dalszy plan.
Na koniec wato zwrócić na istotne odczyty makroekonomiczne. Opublikowano finalne dane dotyczące PKB za II kwartał w ważniejszych gospodarkach Europy. W stosunku do danych wstępnych nastąpiła tylko nieznaczna poprawa, co oznacza, że był to jednej z najgorszych kwartałów w historii. Wskaźnik nastrojów biznesowych IFO, po odnotowaniu w kwietniu najniższego poziomu w historii powoli wraca do wyższych poziomów. Nadal są to jednak wartości dalekie od tych widzianych w dobie dobrej koniunktury w gospodarce. Zdecydowanie gorzej wygląda wskaźnik zaufania amerykańskiego konsumenta. Spadł on drugi miesiąc z rzędu i jest niżej niż w kwietniu tego roku. To co jednak dla nas jest najbardziej interesujące to stopa bezrobocia w naszym kraju. W lipcu wyniosła 6,1% i nie zmieniła się w stosunku do poprzedniego miesiąca.
W ubiegłym tygodniu większość indeksów odnotowało wzrosty. Zarówno DAX jak i CAC40 wzrosły ponad 2%. DAX tym samym prawie w całości odrobił tego roczne straty. Giełda brytyjska zachowała się troszeczkę słabiej gdyż FTSE100 stracił 0,64%. Nasza giełda próbowała dotrzymać tempa rynkom europejskim, ale z miernym skutkiem. WIG20 zyskał 0,5%, mWIG40 1,16%, a sWIG80 0,64%. Królem zeszłego tygodnia była giełda amerykańska, gdzie tamtejsze indeksy biły kolejne rekordy wszechczasów. S&P500 zyskał 3,26%, a NASDAQ100 3,81%
Piotr Banasiewicz, Private Wealth Consulting.